sobota, 24 lipca 2010

piątek, 23 lipca 2010

wtorek, 20 lipca 2010

XIX KZS Ostrów Wlkp. dzień 3 Wtorek

Wstajemy pełni nadziei, że skoro wczoraj się nie udało, to dziś się uda. Być może, ale od rana niepokój wzbudza to jak dziwnie szaro i ponuro jest w pokoju, szybkie spojrzenie za okno i chwila kiedy nie wiemy co jest grane, miało być tak pięknie, a tu znów alto i to wszędzie, jedyna szansa w tym wszystkim to, to, że zachmurzenie wygląda na cienkie a co za tym idzie, łatwiej słońcu wygrzać taką masę i pozwolić jej rozpaść się. Tak też czekamy na gridzie. Zadanie na dziś to konkurencja obszarowa po punktach Zbiersk, Rydzyna.


Na ziemi atmosfera w miarę upływu czasu wydawała się być coraz bardziej napięta, okno, które wg obsługi meteo miało się pięknie powiększać po chwili jest zakryte przez AC, następuje stosunkowo szybka zmiana miejsc występowania dobrych, przynajmniej na pozór dobrych warunków meteorologicznych.
Po starcie o 14:20 szybowców klasy OPEN do góry zaczęły zostać ciągnięte STD. Cluby i Kobiety na ziemi, konkurencja została dla nich odwołana i całe szczęście.
Droga do pierwszego punktu zwrotnego wiedzie przez gęste pokrycie i uniemozliwia nam juz na samym poczatku dolecenie do punktu. Noszenia były bardzo slabe do 1m/s, poza 2m/s przy lotnisku, kiedy słońce wyszło trochę zza chmurek.

Podkręcanie w byle czym walka do przodu, puszczanie 0,1-0,3 m/s ostatecznie powoduje lądowanie w polu Jantarów, którym latam również. Lądowanie w polu, pomiędzy kukurydzą na równej jak lotnisko łączce. Na zdjęciu udało się zaznaczyć "pas startowy" Pole pilotowi daje w duzej mierze możliwość długich konwersacji telefonicznych oraz pozwala się wyleżeć pod skrzydłem i odpoczac:-P
Powrót na lotnisko i złożenie oraz zatankowanie sprzętu zajęło nam czas do godziny 23.


Zapraszamy do jutrzejszych relacji!

poniedziałek, 19 lipca 2010

XIX KZS Ostrów Wlkp. dzień 2 Poniedziałek

Pobudka wcześnie rano i dopieszczanie naszych szybowców, tak aby być w pełni gotowym do pierwszej konkurencji, tak zaczyna się poniedziałek. Nastrojów od rana nie poprawia strefa zachmurzenia, która jakby nie patrzeć wynosi 8/8, ale kiedy widzimy OVC to przypomina się określenie „operacja słoneczna” czyli jest szansa, że przepali i będziemy latać:-) W rzeczywistości front, który miał przejść w nocy stanął i z południa podchodzi świeża warstwa zachmurzenia, nie dająca większych nadziei na latanie.
Odprawa przesuwana z godziny na godzinę, tak samo grid time, ostatecznie po rozdaniu już drugiego zadania zmienionego dla każdej z klas kierownik sportowy Paweł Juszczak decyduję o wypuszczeniu w górę tylko klasy OPEN. Powrót na stojanki i kotwiczenie uznajemy za pierwszo dniowe manewry i tak naprawdę nikt nie narzeka. Cieszymy się, że nie musieliśmy lecieć do pola:-)
Najbardziej fachowa obsługa meteo podpowiada, że dziś pogoda do leniuchowania pod skrzydłem lub co ciekawsze leżenia na plaży;-)
Gotowość do nic nierobienia mamy około 5, jedziemy na zakupy i obiadokolację – dla szybowników obiad nie istnieje niestety. Pozostaję wypocząć do jutra i szykować się na latanie, jutro ma być po przejściu frontu szansana świeżą masę i sympatyczne noszenia:-)

niedziela, 18 lipca 2010

XIX KZS Ostrów Wlkp. dzień 1 Niedziela

Nieprawdą byłoby gdyby napisać, że to pierwszy dzień zawodów i od dziś zaczynamy ciężko pracować na sukces. Z racji sporej liczby uczestników z naszego aeroklubu – aż 8 w klasach kobiecej, klub, standard, potrzebne jest sporo rąk do pracy, żeby przetransportować sprzęt, złożyć i przygotować do latania. Niestety w niedziele pogoda nie rozpieszczała, co czyniło składanie szybowców znacznie bardziej kłopotliwym zajęciem.
Kilka szybowców przetransportowanych wcześniej dała nam sposobność potwierdzenia udziału w zawodach i zarejestrowania swojego uczestnictwa.

Warto wspomnieć o dobrym nagłośnieniu zawodów, szyldy reklamowe w Ostrowie, profesjonalne relację TV na miejscu, dostęp do kanałów informacyjnych.

Równolegle mozna śledzić relację na stronie AO: http://www.aeroklub.osw.pl/pageza.php
oraz relację TV na: http://www.esporttv.pl/
a wyniki na http://www.soaringspot.com/pgcos2010/

Całkiem spora liczba zawodników rodzi nowe kłopoty, nie ma miejsc do zagrajcarowania szybowców, panuje chaos organizacyjny i sami tworzymy nowy rząd szybowców. Po ciężkim dniu i zatankowaniu szybowców (co przy ciśnieniu z beczkowozu dawało około 30 minut tankowania) położyliśmy się spać głodni latania w dniu jutrzejszym.
Oby tylko pogoda dopisała:-)

niedziela, 11 lipca 2010

Zgrupowanie Szybowcowej Kadry Narodowej Juniorów Leszno

W dniach 26.06.2010-11.07.2010 w Centralnej szkole szybowcowej w Lesznie zaplanowane zostało zgrupowanie dla pilotów Szybowcowej Kadry Narodowej oraz dla zawodników wyrażających chęć wystartowania w Mistrzostwach Polski Juniorów. Planowane uczestnictwo - początkowo około 40 osób. Życie jednak zweryfikowało plany, ponieważ pojawiło się jedynie około 20 pilotów z Polski.
Trening z czasem przyjął formułę zawodów, co bardzo cieszyło nas oraz wprowadziło porządek i zdecydowanie ułatwiło organizowanie latania. Ustalony grid, grid time, wydrukowane taski z wariantami dla poszczególnych typów szybowców, odprawa meteo, słowem mini zawody.
Warto zauważyć, że dla początkujących zawodników to świetne wprowadzenie w to, jak będą wyglądać zawody. Podczas kolejnych dni lotnych udawało się rozwiązywać kolejne trudności organizacyjne, dopracowywać na pozór drobnostki, które w rzeczywistości dezorganizują dzień lotny.
Przyjęta formuła zawodów nie ograniczała sie jedynie do spraw formalnych, typowo organizacyjnych, nie obyło się bez drobnych upominków ze strony organizatorów, dla najlepszych z poszczególnych dni.
Suma kilometrów wylatanych przez nas wahała się na granicy 1000km dla każdego z nas, godzinowo ukształtowało się to w granicach 20h nalotu dowódczego. Trzeba też wspomnieć, że część z pilotów odnowiła swoje KTP, otrzymała uprawnienie do startów za wyciagarką oraz trafiły się pojedyńcze przelaszowania na nowy typ szybowca.


Nie jednak organizacja była najczęściej omawiana, a pogoda, która nas pozytywnie zaskoczyła. Warunki w pierwszych dniach trwania zgrupowania były zdecydowanie najkorzystniejsze, szlaki CU dawały szanse na dalekie przeloty i takie też uskutecznialiśmy. Z czasem okazało się jednak, że na warunki jakie panowały w powietrzu trasy były dla nas zbyt krótkie. Dobrą stroną tego były prędkości jakie udawało sie osiągnąć, przykładowo 114,6km dla trasy 338km.

:-)
Kwestia najmniej lubiana przez szybownikow to oczywiscie kwestia pola. Jednak szczesliwie nie mielismy z nia zbyt wiele do czynienia, bo lądowań w polu bylo kilka i to niedaleko lotniska. Jedno z pol dalo nam obraz szkod wyrzadzonych przez powodz oraz tego jak trudno poradzic sobie z takim zywiolem jak woda. Rolnicy poniesli duze straty i wiele z upraw nie nadaje sie do jedzenia.








Podsumowując trzeba powiedziec, ze zgrupowanie odbyło się zgodnie z planem, pogada dała sporo możliwości do polatania przelotowego, zwiedzenia kilku pól i wznowieniu umiejętności praktycznych w składaniu i rozkładaniu szybowców i pakowaniu ich na wózki. Nie obyło sie bez ciekawych akcentów, niekoniecznie pozadanych, takich jak awaria samochodu w środku nocy, innym razem przyczepy szybowcowej, czy składanie szybowców w ulewie. Wszystko to sprawia, ze nie nudzimy się, a po przyjezdzie jest czas na wymarzony odpoczynek, w wymarzonym miejscu:-)



Zapraszamy do kolejnych relacji z KZS w Ostrowie Wielkopolskim w dniach 18-27.07.2010!

niedziela, 9 maja 2010

Ostatni dzień zgrupowania pełen pracy...

Prognozy na dzień dzisiejszy były w wariantach optymistycznych i mniej optymistycznych, trasę wyłozył oraz przeprowadził odprawę meteo Janusz Centka. Warianty trasowe oscylowały w granicach 200km, był w tym trójkąt FAI bardzo wysoko punktowany w SZPP.

Warunki u góry okazały się z początku bardzo dobre, jednak na trasie warstwa średnich chmur skutecznie utrudniała przeskoki w kierunku kolejnych PZ.

W naszym teamie jedna osoba została wysłana na przelot, także liczyliśmy się z jedną wycieczką w pole i tak się stało...

Kolejnej z planowanych osoób udało się wylaszować Jantara 2b, który wzbudził bardzo pozytywne emocję :)

Opadanie, w porównaniu do Piarata, którym miałem okazję latać kilka dni temu nieporównywalne;) Pierwszy lot laszujący był na termikę i bez wody... Byłem zaskoczony tym jak szybowiec zachowuje się pilotażowo, pomimo jego bezwładności w kominach z racji dużej rozpiętości i stosunkowo małej skuteczności lotek, było bardzo ciekawie.


Udało się też potwierdzić jego bardzo duzą wrazliwosc na deszcz, w locie gdzie wariometr wskazywał około -0,5m/s opadania, przy wlocie w delikatną mżawkę wskazówka powędrowała na -3m/s. Roznica spora, dało się tez zauważyc cięższe działanie sterów i delikatne drgania na drążku, wzrastała równiez prędkość przeciągnięcia...

Wniosek był jeden: Deszcz nalezy omijać :-)

Po wylądowaniu i zrobieniu 4kręgów z wyczepieniem na 200metrach, tak żeby móc uznać szybowiec za wylaszowany pojechaliśmy na pole.
Zestaw profesjonalny: nasz samochód, ktory daję radę w każdym polu oraz pożyczony wózek, droższy niż drewniany szybowiec ;-)
Pole udało się szybko załatwić, z racji praktyczności przyczepy i niedalekiej odległości.
Po przyjeździe zajmujemy się dokumentacją i ostatecznie koło północy wyjeżdżamy do Poznania.

Nie obyło sie bez przygód... nasz dom na kółach odmawia posłuszeństwa, ale naszczęście już w Poznaniu. Drugi samochód służy nam do holowania naszego dachu nad głową, który spędza noc na stacji. Następnego dnia dzięki pomocy Piotra Szymańskiego jest już sprawny i możemy myśleć o następnych zawodach :-)

Podsumowując wyjazd na zgrupowanie w Lesznie trzeba powiedzieć, że pomimo niezbyt sprzyjającej pogody do latania przelotowego, próby takiego latania zostały podjęte, wylaszowaliśmy nowe szybowce, można powiedzieć, że każde doświadczenie jest dobre:-)

Zapraszamy do śledzenia relacji z naszych kolejnych wyjazdów szybowcowych!

sobota, 8 maja 2010

Z ASW 22 w kominie :)


Dzisiejszy wiosenny dzień udało się zagospodarować wpisując w książkę pilota zadanie B/VIII/2 czyli przelot :-)

Pogoda nastrajała do działań a na bojowy nastrój wpłynęło też towarzystwo prawdziwych wyjadaczy kominów i fakt braku CU oraz słońca przez ostani czas...
Warunki sprawdzaliśmy poprzez różnych providerów, począwszy od TopTherm'a od PCmet'a po mapy prognostyczne i zdjęcia satelitarne dostepnę bez dodatkowych opłat.

Wariant trasowy został ustalony na 112,8km oraz 129,6km, pierwszy dla LS8 i J2B a krótszy dla Jstd.3. Juniory nie lecą, poza jednym, który ostatecznie ma minimalistyczny wariant odległościowy kończąc lądowaniem w polu przed pierwszym PZ.

Pogoda była jak wspólnie stwierdziliśmy mało przewidywalna i stabilna, stosunkowo niska podstawa, duże straty wysokości na przeskokach, sprawiały że trzeba było szukać noszeń na 500m nad lasami i wygrzebywać się na 900m, żeby za kolejne 5minut robić dokładnie to samo...

W kominach w ATZ nad Lesznem można było spotkać całkiem dużo szybowców, nie bez powodu to właśnie Leszno okrzyknięte jest szybowcowym centrum Polski, dzieje się tutaj bardzo dużo. Wrażenie potęguje weekend i fakt, że jest tutaj wiele szybowców wysokowyczynowcyh. W kominie latamy z ASW 22, co robi na nas ogromne wrazenie i wzbudza zachwyt.















Przeloty kończą się lądowaniem w polu, naszczęście nie w naszej ekipie:) Dzielimy się i udzielamy niezbędnej pomocy kolegom. Po przyjeździe składamy Pirata, tak by być gotowym wyjechać do domu w niedzielę wieczorem.


Dziś nie ma już czasu na spacery, bo pracę kończymy około 22... późno.
Po dzisiejszym dniu, pada mocne postanowienie zakupu kaloszy:-)

piątek, 7 maja 2010

Niż nie odpuszcza, ale my się nie poddajemy!

Dzisiejsze latanie po raz kolejny pokrzyżowała pogoda a konkretnie niż, który ukształtował się nad północnymi Włochami i przywędrował aż do nas. Nieustraszeni podejmujemy decyzję, że chcemy latać i tak zdeklarowani wyjmujemy 3 szybowce z hangaru 2x Jantar 2b i LS8. Robimy tak będąc pełni nadziei, ze okno-czyli tzw. strefa mniejszego zachmurzenia znajdująca sie nad Wrocławiem przybliży się do nas i umożliwi tzw. operację słoneczną, która to zapoczątkuję termikę:-)


Czekamy i czekamy, briefing o ustalonych porach nie wnosi nic konstruktywnego, wkońcu o godzinie 15:30 zapada decyzja o wycofaniu się z dotychczasowych planów. Jedziemy na obiad...

W międzyczasie kilka osób podejmuję decyzję o powrocie do domu, jest nas tu coraz mniej.
Po obiedzie wychodzimy najedzeni i uśmiechnięci a na niebie błękit... Marne pocieszenie, że o godzinie 18:30, troche późno.
Czas na mały spacer, rozmowę przez telefon, popołudniowy chillout :)


czwartek, 6 maja 2010

Kolejny nielotny dzień


W celu dobrego przygotowania się do nastepnego dnia lotnego, pogodę na kolejny dzień analizujemy już po zakonczeniu lotów. Wczorajsze nie dawały powodów aby myśleć, że dziś uda się oderwać od ziemi i tak się nie stało... Z samego rana obudził nas hałas deszczu padającego na dach, na którym jest już jezioro i huragan, który bujał naszym camperem:) Czas organizujemy, wracając do Poznania.

Jutro zanosi się pozytywnie!

środa, 5 maja 2010

Pierwsze przeloty na zgrupowaniu






Dziś nie ma innej możliwości, lecimy na trasę! Pogoda nareszcie okazała się łaskawa, na tyle ze pozwoli nam na powiekszenie ilosci kilometrów w naszych ksiazkach pilota :).

Ruszamy do hangaru...
Dzień zaczeliśmy od wyciągnięcia i przygotowania sprzętów do lotu, tak żeby być gotowym na początek warunków.

Na zdjęciach satelitarnych widać co prawda strefę zachmurzenia, które to nastepnego dnia da nam się we znaki...

Zadania są ambitne, mamy do wyboru kilka wariantów odległościowych :

300,5 km /303,4/ 326,5/ 443,2/ 504,5 jest jeszcze 147,3km, ale to tylko just in case gdyby pogoda okazała się słabsza niż przwidywaliśmy...

W miarę upływu czasu zapada decyzja o zmianie wariantu na 147,3km lecimy prawie wszyscy, Agata na Juniorze, Monika na Piracie próbuje zrobić swoje pierwsze 50km, Tomek na Jantarze 2b, Michał został na ziemi, bo zabrakło sprzętu a ja na poczciwym piracie, będzie fajnie!

Po starcie wykręcamy się jak tylko wysoko można, dobrym zwyczajem sprawdzam jak warunki, z której strony nosi, jak dusi, tak żebym na trasę leciał z tą wiedzą i świadomością :)


Do pierwszego punktu pod Wolsztynem mamy około 40km, po drodzę kilka świeżych chmur, które budowały się dość szybko i tak samo szybko znikały, dawały bardzo fajne noszenia sięgające do 3m/s. Energiczne wiosenne ruchy powietrza związane z opadaniem i wznoszeniem w strefie kontrastów termicznych dają nadzieję na termikę bezchmurną, bo gdy odwracamy się spod pierwszego PZ do drugiego jest już, jak to mawiamy blacha, chumr brak, poza alto, które nie specjalnie jest nam potrzebne...


Bilans naszego latania jest taki, że Tomek i ja siedzimy w polu, nikomu z nas nie udało się oblecieć tej odległości, nasze lądowania miały miejsce w odległości niewielkiej od lotniska... Jantar 12km i Pirat 3km? dały nam przynajmniej satysfakcję, że walczyliśmy:-).

Chwilę po lądowaniu w polu miałem wizytę operatora ciągnika ;) Byłem pomocny i dzieliłem się tym co wiem, jednak po chwili wątpiłem w to, czy to ma sens, rozbrajające było to, kiedy tłumaczyłem jak i dlaczego szybowiec lata, wspomniałem naturalnie o chumarch a ten temat okazał się być intersujący dla mojego pierwszego gościa i zaciekawiony chumrami wdał się w dyskusję:

widzi Pan te chmury?
-a widze
Jutro będzie pogorszenie pogody
-hmm chwila konsternacji a gdzie tam, przecie wieje stamtąd co pan godo (...) :-)


Po lądowaniu w polu, mieliśmy gościa a raczej my byliśmy gośćmi u niego, właściciel stwierdził, że przemieszczone zostały rzędy uprawy... Popatrzeliśmy na siebie? Kilka słów z naszej strony, ale obyło się bez specjalnych ekscesów z lat poprzednich;)

Po pomocnej polowej interwencji kolegów z Rybnika udało się złozyc szybowce i zakończyć tym samym dzień lotny, zostało udać się pod upragniony prysznic i na kolację:)



Pod wieczór wysyłam to zdjecie i dostaję ładniejsze z Poznania, z wieksza mozliwoscia interpretacji:) w domu bardziej kolorowo, mniej Ci i Alto...

Cały dzień widać strefę zachmurzenia, które zapowiada zmianę pogody a wieczorem jest juz nad nami, na następny dzień prognozy nie są obiecujące...